Dzień dobry bardzo po dłuższej przerwie! Wracamy do naszych „komiksów” 🙂 Jako, że w sobotę Kulka zwiedzała Ogród Zoologiczny w Opolu, mogę opowiedzieć kilka słów na temat fascynacji zwierzątkami i innymi atrakcjami tam dostępnymi. Kulka nakręcana przeze mnie ze dwa tygodnie wcześniej wiedziała już, że nastała ta chwila kiedy pojedzie zobaczyć zwierzątka.. „Kulka, jedziemy do zoo zobaczyć zwierzątka?” TAĆ TAĆ! Na co czekała najbardziej? Na pawia, na żyrafę i chyba tyle, nie przekonywały jej pumy i pantery śnieżne, chciała pogłaskać pawia i to był jej cel! Dopytywała o słonie, lwy i rybki – ale ich tam niestety nie znaleźliśmy, był za to BAPF!
Nie była to jej pierwsza wizyta w zoo, pierwszy raz zwiedzaliśmy tereny warszawskie kiedy miała jakieś 9 miesięcy. Podobało jej się, największą furorę zrobiły wtedy niedźwiedzie polarne. Teraz, kilka dni temu 20-miesięczna już Kulka zafascynowana była polowaniem na wspomniane pawie, małpkami krzyczącymi i skaczącymi po drzewach i linach, gorylem nieco mniej ale jej naśladowanie kotka (piskliwe miau!) na widok pumy czy geparda powalało z nóg! Nie będę opisywać każdego ze zwierzątek osobno, za dużo ich tam było, napiszę bardziej o wrażeniach, reakcjach Malucha na cały klimat jaki z taką wycieczką się wiąże.
Dlaczego było fajnie? „Kulka, zobacz małpka!” „U u uuu” i pokazuje jak małpka drapie się po głowie! 🙂 A ileż to dzięków się nauczyła, piskanie, guganie i inne zwierzoszaleństwa nie miały końca! „Kulka patrz goryl, to taka wielka małpka, wiesz, że on jest weganinem!” .. „nie zjada mięska i innych zwierzątek a jedynie rośliny.. i zobacz jaki jest duży i silny„. No ale wokół wyspy goryla woda, a w wodzie kaczki – krzyżówki między innymi… więc goryl był słabo interesujący, lepsze były „ta ta ta” – kaczuszki! Tata kaczor oczywiście 🙂 Dalej wyderki wygrzewające się na słońcu, dla Kulki to coś na kształt kota, bo i miauczała na ich widok 🙂 „ti ti ti„- takie malutkie! „Maluszku, a co jeszcze chciałabyś zobaczyć?” „ama ama bapf” – jakże była zadowolona kiedy zobaczyła co najlepsze rozpoznała szybciej niż ja ową AMĘ! Ze dwa tygodnie temu pokazuje mi paluszkiem lamę w „Wiośnie na Czereśniowej” i mówi „ama ama” 🙂 Niesamowite, że taki Maluch rozpoznaje żywe zwierzęta wcześniej widząc je jedynie w postaci rysunkowej – lamę akurat widziała tylko w Czereśniowej 🙂 Dalej był plac zabaw i tu moglibyśmy zakończyć zwiedzanie zoo 😉 Serio, właściwie wystarczyłoby pójść od razu na huśtawki i zjeżdżalnię i byłoby po sprawie. Zamiast 3 godziny bić kilometry (a ubiliśmy ich ponad 5) mogliśmy skakać z huśtawki na huśtawkę, zjeżdżalnię… Ciekawe po jakim czasie mielybyśmy szansę zobaczyć jakieś zwierząty 🙂
Nadeszła pora na pawia, biegało ich po terenie kilka, tuż obok towarzystwo dostojnie pokrzykującego żurawia – cudnie! Musiałam Kulce pokazać moje ukochane ptaki, tak blisko nigdy ich nie widziałam. Coś niesamowitego, Kulka co prawda bardziej zainteresowana była pawiami, ale i na żurki popatrzyła z ochotą 🙂 No dobrze – zatem teraz o najważniejszym, a raczej jednym z dwóch najważniejszych tego dnia zwierząt – pawiu.
Paw (Pavo cristatus) [czytaj: bapf] – to ptak grzebiący, duży bo tata paw osiąga długość niespełna 2,5 metra, mama jest sporo mniejsza ale jednak porównując z innym grzebiącym ptakiem jakim jest na przykład kura – to są to ptaki duże. Tata paw jest bardziej kolorowy, ma błyszczącą niebieską szyję, pierś i brzuszek. Skrzydła są biało – czarne – takie prążkowane. Co ciekawe to wcale nie ogon tata pawia jest piękny i kolorowy – to przedłużenie piór pokrywających ogon tworzy ów „pawi ogon” – każde z piór zakończone jest „pawim okiem”. Mama paw jest z wierzchu brązowa, pod brzuszkiem jasna, nie może pochwalić się pięknym „pawim ogonem” ale podobnie jak tata paw ma na głowie czubek z piór, który tworzy koronę.
Kulka wiedziała, choć niepewnie który to tata paw, a które to mamy, mimo że tata nie zaprezentował swego pięknego ogona. Ciężko mu chyba było skupić się na popisach kiedy to polowała na niego Mała Naczelna 🙂 Nie upolowała, obrońców zwierząt zapewniam, że nikt zawału nie dostał i nikomu nie stała się krzywda.
A co poza spotkaniem wymarzonego pawia? Flamingi różowe – cudnie skrzeczały, Kulka nawet opanowała wydawanie z siebie podobnego dźwięku. Wilki, uchatki, żyrafy, zebry, uchatki popisujące się w basenie – hit w sam raz na cycysia 😉 Zdecydowanie polecić możemy mini zoo, czyli miejsce w którym Kulka głaskała króliczki i karmiła siankiem alpaki (tak myślę), podziwiała gąski – mało przyjazne co prawda ale jednak prawdziwe gąski, które na co dzień może podziwiać z nieco większej odległości 🙂
Zoo i Kulka to zdecydowanie dopasowana para 🙂 koniecznie z bidonem pełnym wody i bananem! Polecamy!