Kulka uwielbia las (po mamusi 🙂 ), a od kilku dni to co raz dopytuje po swojemu czy idziemy na spacer do lasu. Znalazła sobie nową zabawę, podnosi gałęzie, patyki wręcza mi z uśmiecham i każe zrobić be ee eee 🙂 czyli w wolnym tłumaczeniu wyrzucić gdzieś na bok z podobnym okrzykiem. Jako, że od gondoli najczęstszym celem spacerów był właśnie las, ten konkretny zna już pewnie na wylot. Podobnie jak drzewa, to z liśćmi to bez, to wycinka do chaszcze…
Dziś czerpałyśmy energię z drzew, z brzozy konkretnie. Nie ma to jak przytulić brzozę w piękne słoneczne niedzielne popołudnie, zdecydowanie polecam! A już teraz, póki niema mrówek to całkiem! 🙂
Jakże prawdziwe jest powiedzenie, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Ciekawe czy to się wszystko dopierze 🙂