Długo nas nie było, oj zbyt długo… Wracamy, ja i moja dwulatka 🙂 Kulka kocha książki, ma ich całkiem sporo na półeczkach, a raczej pod nimi, obok nich i wszędzie gdzie tylko uda jej się nimi nabałaganić. Taka karma 🙂 A cóż takiego czyta ta moja Kulka… Ano czyta o zwierzątkach i roślinkach, o lesie, łące itp. Dawno dawno temu w jednej z pierwszych książeczek o lesie pokazywałam jej i opowiadałam o grzybach. Jak to trzeba uważać zbierając je, że trzeba poradzić się kogoś kto na grzybach się zna, że trzeba myć ręce po leśnych poszukiwaniach… Opowiadałam i pokazywałam, że są grzyby jadalne i trujące (w niejadalne a nietrujące jeszcze się nie zagłębiałam). Ostatnimi czasy mniej nas w lesie ale prawdziwe grzyby Kulka już w życiu widziała. Znalazłyśmy razem jednego podgrzybka i tonę trujaków, tych drugich rzecz jasna nie zbierałyśmy 🙂 A dziś… jakby nigdy nic przylatuje do mnie Kulka z klockami w ręku i krzyczy „mama! dzib dzib!„. Ależ miałam banana na ustach – tak GRZYB, grzyb z klocków – zbudowała z duplo grzyba!
Grzyb z klocków
Powstało ich kilka, uwiecznione jak na pierwsze grzyby przystało. Bez problemu wskazywała kapelusz i nóżkę 🙂 Prawdziwek zielony, podgrzybek białawy, maślak brązowy i kozak błękitny, ot gatunki! 🙂 Kulka była tak zadowolona, z tego co zbudowała, że tworzyła grzybki jeszcze dobre kilka minut 🙂 Czekam już chwili kiedy zacznie z nich gotować sos! Ale póki co ciesze się, że bawi ją przyroda, bo cóż innego to jak nie odtwarzanie czegoś co widziała w lesie…
O grzybach, tych jadalnych i trujących innym razem… Na ten moment nie będę wprowadzać jej w świat budowy komórkowej i rozmnażania grzybów, zdążymy 🙂