Witajcie po długiej przerwie! Kulka ma się dobrze, jej mama również, tyle, że czasu nam trochę brakuje na publikację dokonań Kulki. No dobra mi brakuje czasu, Kulka ma go całkiem sporo. Tak więc nie przedłużając, dziś hasło: mała motoryka. Hmm.. wszelkie aktywności wspierające ów zdolności manualne są dla dziecka na wagę złota. Ważne, potrzebne a jakie życiowe.
Mała motoryka
Ciastoliny, piaski kinetyczne, kredki – przerabiamy na co dzień. Kulka potrafi sama jeść z użyciem widelca i łyżki więc jest super. Ale ja nie o jedzeniu. Od pewnego czasu Maluch dopada kocie miski i z impetem wywala całą zawartość na dywan. Tak wiem, postaw poza zasięgiem to nie wywali. Nie ma gdzie! I koniec 🙂 Na szczęście ów karma to suche chrupki więc tragedii nie ma, ale wkurzyć potrafi, niestety. Dziś załatwiła mnie tak dwa razy. Pierwszym razem nieco mnie zirytowała, nie będę wchodzić w szczegóły, nie był to mój dzień. Drugim razem ŁUP! Patrzę i z kosmosu rzucam „eeee znowu to samo, Kulka weź to teraz zbieraj jak rozsypałaś„… Kulka patrzy i się śmieje, „hahaha ale fajnie leciały z parapetu, a mama jak przybiegła” 😉 Normalnie pełen lajt, ale i w moim podejściu! To było super!
Co było dalej? Kulka zaczęła bawić się chrupkami, wrzucać po jednym wysypywać i zanim zdążyła spojrzeć na mnie wręczyłam jej łyżkę i oznajmiłam, że oto łyżka, którą może pozbierać chrupki. Ileż radości w oczach! Aleeeeeeeee fajnie! I dawaj! Przyłączyłam się, to dało jej jeszcze więcej radości. I tak siedziałyśmy na dywanie zbierając łyżkami kocią karmę 🙂 Słuchajcie, coś niesamowitego, w ogóle nie zamierzone, całkiem niechcący 🙂 Nie, nie zwariowałam, to była bliskość 🙂 Mało, że dzieć potrenował z łyżką to matka cała rozpromieniona! Szczerze to czekam kolejnego razu, ciekawe czy uda mi się spojrzeć na tą demolkę w ten wyluzowany sposób.
Nie, nie będę karała dziecka za rozsypanie karmy, my kar nie stosujemy, podobnie jak i nagród.