Dziś pierwszy dzień grudnia, zima co raz bliżej.. śnieg był, ale się zmył… dziś się zmył więc grudzień przywitał nas mżawką, pluchą i dwoma stopniami na plusie. No cóż, nie można mieć wszystkiego! Już wczoraj postanowiłam sobie małą odmianę i za tym poszłam… Ostatnio ciężkie miałyśmy czasy z Kulką, czas by to zmienić, czas wypełnić jej dzień tak, by nie miała czasu marudzić 🙂 Udało się 🙂 Właściwie mogłabym tutaj zakończyć ów wpis, no ale bez szaleństw poproszę 🙂 Tak więc mamy grudzień, plastyczny grudzień czas start!
Plastyczny grudzień, dzień pierwszy
Zupełnie przypadkiem trafiłam wczoraj na bloga Moje Dzieci Kreatywnie i tam znalazłam inspiracje i pomoce na dzisiejszy intensywnie plastyczny dzień z moją dwulatką 🙂 Podrukowałam kilkanaście kartek z wzorami i od rana zaangażowałam Kulkę do zadań. Była zachwycona. Zaraz po śniadanku, którym standardowo jest owsianka z owocami, Bieluchem i świeżo mielonym siemieniem lnianym zaprezentowałam jej nasze dzisiejsze zabawy.
Na pierwszy ogień poszły kredki i łączenie w pary to skarpetek, to domków, chmurek i piłek. Strzał w dziesiątkę! Na pierwszym zdjęciu miała znaleźć i pokolorować skarpetę która nie ma pary, jak widać odróżnia się od pozostałych, choć i reszta dostała nieco tęczy 🙂 Na drugi ogień poszły domki i drzewka, później piłki i chmurki… Były jeszcze klucze ale tu jej się już znudziło i zaczęła mazać po całości 🙂 Na finiszu kredek MIŚ 🙂 Dokończ misia brzmiało polecenie 🙂 Dokończyła – cud miód i orzeszki 🙂
Plakatówki, plastelina i do dzieła…
Od zawsze Kulka rządzi akwarelami, uwielbia malować paluszkami, hit! Ale i od zawsze chcę jej kupić plakatówki, osobiście nie lubię akwareli, są takie bez wyrazu dla mnie. Nie ma co gadać, trzeba w końcu plakatówki kupić. Poszły do sklepu, kupiły plakatówki, plastelinę i pisaki suchościeralne (nasze ikeowskie dawno umarły!). Plastelina… niby mamy ciastolinę, od dawna się tym bawi, ale dojrzałam na ów blogu zwykłą plastelinę i zapragnęłam ulepić jej pseudokotka 🙂 Tak też się stało. Plastelina to hit, bardzo jej się spodobała, podobnie jak farbki.
Kotek powstał, jak widać na zdjęciach, muchomor to dzieło łączne dwóch artystów 😉 podobnie jak liść klonu… Uwielbiamy odbijać dłonie na kartkach, to po świnkach z odcisku kciuka chyba ulubione farbkowe zajęcie Kulki. Pędzelek też daje radę. Ona to po prostu uwielbia.
W tak zwanym międzyczasie udało mi się upiec kurczaka i zrobić sałatkę, w odstawkę poszło natomiast odkurzanie 😉 Wspólny, bardzo plastyczny grudzień, bardzo pozytywny i bardzo bardzo do powtórzenia! Zwieńczony 40 minutami czytania.
Chciałam tu z rozpędu napisać, że nie miałam dziś dla siebie ani pół minuty. Zanim jednak zaczęłam pisać poczułam, że to nie prawda. Ten dzień to był nasz czas, dla mnie i dla Kulki. Minuta dla siebie? Tak, zajmując jej czas (trudny ostatnio czas) miałam dzień bez marudzenia, więc i dzień bez stresu i nerwów. Wyłączyłam telefon, mieszkał sobie na półce w trybie samolot do 15tej… Zapomniałam o świecie, zaangażowałam się w stu procentach 🙂 To jest to! Na ten czas to jest dla nas rozwiązanie. Tak wiem. Wiem, że nuda jest kreatywna, ale na ten moment moje dziecko nudząc się bombarduje mnie marudzeniem i ciągłym „na rączki„, a ja słabo odporna jestem ostatnio na całodniowe marudzenie.
Swoją drogą, słoń i inne zwierzaki z otworami na paluszki to jest to!
Dobrego dnia, jutro też będzie grudzień. Jutro przed południem też będzie kawa 🙂 Mniam!